Gdy mowa o impresjonizmie to na myśl przychodzą wielkie sławy takie jak Claude Monet czy Auguste Renoir. Tymczasem w grupie tych malarzy, którzy w II połowie XIX wieku przeciwstawiali się powszechnie uznanym kanonom była również kobieta — Berthe Morisot.
Jak już zdradza tytuł, to książka właśnie o niej. O jej życiu i o tym jak konsekwentnie realizowała swoją pasję. Urodzona w dobrze sytuowanej rodzinie, nie musiała się martwić o środki do życia. Malowanie w tamtych czasach nie było z resztą uznawane za zawód, który nadaje się dla kobiety. Może hobby, ale nic więcej. Berthe na początku swojej przygody z malarstwem grzecznie chowała swoje farby i sztalugę, rozstawione na czas pracy w salonie, do szafy. Na pracownie pozwalali sobie mężczyźni, kobieta dyskretnie usuwała się, aby nikomu nie wadzić swoim zajęciem.
Morisot była uczennicą Camilla Corota. Ale wielki wpływ na jej twórczość wywarł Edourad Manet. Edouard namalował z resztą wiele portretów Berthe. Między innymi i ten bardzo znany, który został wybrany na okładkę książki. Do dziś nie ma pewności czy ich związek był tylko przyjaźnią, czy czymś więcej. Co ciekawe Berthe wyszła za mąż za jego brata Eugene’a. W książce przeczytamy wiele na temat tych relacji.
To wnikliwa opowieść o artystce, jej stosunkach z bliskimi, rodziną oraz przyjaciółmi. Jej zażyłości ze “strażą przyboczną”, jak nazwała autorka mężczyzn na końcu książki, przywołując zdjęcia — Renoira, Moneta, Degasa czy Mallarmego. Jak często w tego typu książkach bywa, przy okazji życia Berthe poznajemy bowiem trochę innych biografii. Oczywiście dużo o wspomnianym Manecie i tajemniczym, nierozwikłanym wątku ich wzajemnych relacji.
To bardzo solidna biografia. Autorka powołuję się na długą pozycję źródeł. Ponadto dotarła do listów Berthe i bardzo wnikliwie je przestudiowała. Jednakowo te, które wyszły spod pióra artystki, oraz te przez nią otrzymane. W ostatnim rozdziale opisuje to co znalazła i do jakich wniosków ją doprowadziło.
Wydawnictwo Noir Sur Blanc, przełożenie Maria Żurawska.