Jeżeli do tej pory sądziliście, że Edgar Degas, jeden z czołowych artystów zaliczanych do grupy impresjonistów, był tylko malarzem – to wystawa „Degas w czerni i bieli” w Bibliotece Narodowej w Paryżu może Was zaskoczyć. Pokazuje bowiem mało znaną stronę jego twórczości.
Kilka sporych sal ekspozycyjnych wyplenione jest monochromatycznymi grafikami, które reprezentują rozmaite techniki jakie stosował artysta. Techniki reprodukcyjne jak np.: Litografia, sucha igła, akwaforta, aquatinta i inne, a także rysunki wykonane ołówkiem, kredką czy węgłem.
A Jakie prace zobaczymy? Autoportrety , portrety , wizerunki kobiet przy toalecie, sceny w operze czy domach publicznych. Degas wyrażał więc te same tematy z równym zaangażowaniem poprzez różne media. Któż nie zna przecież jego malarskich wersji baletnic?
Jego zamiłowanie do czerni i bieli nie skończyło się jednak na grafikach. Degas robił również zdjęcia. Był zafascynowany nowym medium.
Na fotografiach zobaczymy pozujących mu przyjaciół, a także jego samego uwiecznionego na fotoklatce.
To niesamowite, bo patrząc na tę część wystawy ma się wrażenie jakby Deagas stał jedną nogą w nowej epoce, a bądź co bądź kojarzy się zazwyczaj z panem od baletnic, który utkwił gdzieś w XIX wiecznej loży operowej.
Artysta nie tylko sam wykonywał grafiki, ale je również kolekcjonował. część jego zbiorów obejmująca prace Maneta, Gauguina, Delacroix, Mary Cassat i innych twórców. możemy obejrzeć w ostatniej Sali w dedykowanej gablocie.
Szczególnie przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że Twórczość Degasa wykracza jeszcze dalej poza malarstwo i grafikę. Dochodzi także rzeźba oraz pastele –mogliśmy je niedawno podziwiać na wystawie pasteli w Muzeum Orsay.
To wszystko dowodzi, że Degas był bardzo postępowym twórcą, a także że określenie impresjonista było zdecydowanie umowne i odnosiło się bardziej do niezależności artystów niż zaszufladkowania ich do jednego kanonu.
Wspomnę tylko, że Renoir czy Monet koncentrowali się głównie na malarstwie, w tym Monet prawie przede wszystkim plenerowym.
Poniżej moja relacja z wystawy