Claude Monet jako młody malarz borykał się z dużymi problemami finansowymi. Ojciec nie pochwalał jego zamiłowania do malarstwa. Miał wsparcie u swej ciotki Lecadre – lecz zgodnie z jej życzeniem miał uczyć się malarstwa akademickiego, powszechnie wówczas uznawanego. Claude wybrał jednak swoją drogę i swoją wizję. Wybór ten przypłacał klepaniem biedy przez wiele lat swego życia. Często – w różnej formie – korzystał ze wsparcia przyjaciół, a zwłaszcza Frederica Bazille’a – jak on młodego malarza, lecz pochodzącego z zamożnej rodziny. Zachowało się wiele listów, z których możemy się dowiedzieć o ciężkiej sytuacji malarza od niego samego.  Poniżej część korespondencji z czasów, kiedy oczekiwał przyjścia na świat swojego syna.  Monet prawie błaga przyjaciela o wsparcie oraz wyraża swoje rozgoryczenie brakiem odzewu.

Należy dodać, że w 1867 roku  Bazille kupił od Moneta płótno “Kobiety w ogrodzie” za 2500 franków płatnych w ratach po 50 franków miesięcznie.  W tym samym roku Monet udał się do rodziny do Sainte-Adresse pozostawiając w Paryżu ciężarną Camille, oczekującą niebawem rozwiązania. Tuż przed wyjazdem udało mu się sprzedać dwa obrazy, co chwilowo podreperowało sytuację…W Sainte- Adresse ojciec każdego dnia namawiał syna aby ten oddał dziecko do sierocińca i jak najszybciej wymazał matkę z pamięci.

Claude Monet do Frederica Bazille’a:

“Ulżyło mi i sprawiło radość, że mogłem pomóc biednej Camille. Niestety mój drogi sytuacja nadal pozostaje bardzo ciężka. To taka poczciwa i miła dziewczyna, a na dodatek nabrała teraz rozsądku, przez co zasmuca mnie jeszcze bardziej. Pisze właśnie w tej sprawie, chciałbym prosić abyś mi tyle, ile będziesz mógł, i więcej, tym lepiej, i to przed pierwszym, gdyż tu mimo iż z rodziną nie układa mi się najgorzej, uprzedzono mnie, że mogę u nich zostać, tak długo jak zechcę, ale jeśli potrzebowałbym pieniędzy, to muszę je sobie zarobić. Proszę nie zwiedź mnie, liczę na Ciebie. I jeszcze jedna prośba. Camille powinna rodzić 25 lipca. Zjawię się wówczas w Paryżu i zostanę na dziesięć dni, może dwa tygodnie, na wiele rzeczy będę potrzebował pieniędzy. Proszę więc przyślij mi trochę większą sumę, choćby 100 lub 150 franków. Miej to na względzie, bez tych pieniędzy będę w niezręcznej sytuacji. Przed wyjazdem z Paryża widziałem się z tym Gaskończykiem, Cabadem, którego kilkakrotnie u mnie spotkałeś. To on zajmie się Camille i przyjmie poród. Trochę mnie to uspokoiło ponieważ biedaczka jest teraz całkiem sama. Nie wiem mój drogi Bazille’u, co o tym sądzić, lecz wydaje mi się, że byłoby bardzo źle odbierać dziecko matce. Cierpię na myśl o tym”.

Claude Monet do Frederica Bazille’a, list z 2 lipca 1867 roku:

“Miałem nadzieję otrzymać wkrótce jakieś słówko od Ciebie, ale do tej pory nic nie przyszło; martwię sie tym, że Camille została bez grosza (…). Proszę mi wybaczyć, mój drogi, że tak Cię zamęczam, lecz ta biedna kobieta jest naprawdę w potrzebie; prosze przyślij mi jak najszybciej, ile będziesz mógł”

Claude Monet do Frederica Bazille’a, list z 9 lipca 1867 roku:

“To nie ładnie z Twojej strony, że mi nie odpisujesz. Tak bardzo martwię się o Camille, która nie ma już złamanego grosza. Ja tez nie mam nic co mógłbym jej wysłać. Boje się , że w każdej chwili może urodzić i znaleźć się w okropnej sytuacji…Błagam Cię mój drogi przyjacielu, wyciągnij mnie z tego kłopotu, bo mój niepokój daje się już odczuć w domu. Muszę wyjechać najpóźniej za 10 dni. Przywiozę szkice, które zrobiłem ale w Paryżu zostanę najwyżej na kilka dni. Proszę, odpisz mi, błagam Cię, choćby tylko żeby mnie uspokoić. Jeśli nie masz teraz pieniędzy przyślij mi cokolwiek, nawet najmniejszą sumę, żebym mógł choć wykazać trochę dobrej woli, potem dostarczysz mi więcej, abym miał za co wyjechać do Paryża. Zrób tak przyjacielu, wiesz przecież, ze sytuacja jest ciężka, a ja nie chciałbym nic sobie wyrzucać w całej tej sprawie. Byłbym okropnie nieszczęśliwy, gdyby Camille urodziła, bez niezbędnych rzeczy, bez opieki ani zabezpieczenia dla maleństwa. Chcę być tam za wszelką cenę, proszę więc, nie zapominaj o mnie i wybacz mi, że z taką zawziętością zwracam się zawsze do Ciebie w trudnych dla mnie momentach”

Claude Monet do Frederica Bazille’a List z 15 lipca 1867 roku, wskazujący na to, że długo oczekiwana odpowiedź przyszła:

“Dostałem Twój list wczoraj, prawdę mówiąc, nie wiedziałem już co myśleć o Twoim milczeniu. Nie piszesz mi wcale czy wysyłasz mi dodatkowe pieniądze, o które prosiłem. Te 50 franków natychmiast wysłałem Camille. Brakowało jej mnóstwa niezbędnych rzeczy. Musi zająć się teraz sobą, a poza tym kupić ubranka dla dziecka i opłacić opiekę dla siebie. 50 franków na długo nie starczy, a ja nie mam grosza na podróż”

Drugi list z tego samego dnia:

“Proszę przyślij mi natychmiast 150 lub 200 franków, najszybciej, jak możesz, a przede wszystkim odpowiedz mi, błagam. Proszę pomyśl o mnie. Ślę do Ciebie prośbę. Muszę koniecznie dostać te pieniądze. Potem zostawię Cię już w spokoju, jeśli chodzi o resztę. Teraz zależy mi, żeby przynajmniej to dziecko nie przyszło na świat w zupełnej biedzie, żeby miało co trzeba, a ja mam tylko Ciebie”

Camille urodziła 8 sierpnia wieczorem. 12 sierpnia Monet przebywał ponownie w Sainte-Adresse, skąd pisał do Bazille’a:

“Zupełnie nie wiem co mam Ci powiedzieć, uparłeś się, żeby mi nie odpowiadać, słałem więc do Ciebie listy i depesze, na nic się to nie zdało, a przecież znasz mnie lepiej niż ktokolwiek, i moją sytuacje również.W tych okolicznościach musiałem się zwrócić po pożyczkę do obcych i narazić na wiele przykrości, mam o to do Ciebie ogromny żal, nie myślałam, że opuścisz mnie w takiej potrzebie. Bardzo źle się stało. Tak więc już od miesiąca ślę do Ciebie prośby, od miesiąca, czy to w Paryżu, czy tu, codziennie wyglądam listonosza. Na próżno, po raz ostatni Cie proszę o przysługę. Znalazłem się w strasznych opałach, musiałem tu wrócić żeby całkiem nie rozzłościć rodziny, a także dlatego, że nie miałem w Paryżu dość pieniędzy, a widziałem , że Camille bardzo cierpi z tego powodu.Urodziła dorodnego chłopca, którego nie wiedzieć czemu już kocham. Przezywam katusze, wiedząc, że matka niemal głoduje. Udało mi się pożyczyć niewielką sumę na poród i mój powrót tutaj, lecz ani ja, ani ona nie mamy już nic. Zawiodłeś mnie przyjacielu, więc co prędzej napraw błąd i przyślij mi natychmiast pieniądze do Sainte- Adredsse; jak tylko otrzymasz mój list, wyślij odpowiedź telegraficzną, bo bardzo się niepokoję. Proszę, Bazille’u, są rzeczy których nie można odkładać na jutro. To właśnie jest jedna z nich. Czekam więc. I z ta nadzieją, ściskam Ci dłoń.”

Claude Monet do Frederica Bazille’a, list z 20 sierpnia 1867 roku:

“Oczywiście, nie mogę już brać twojej reakcji na karb roztargnienia. Znam dobrze twoją niefrasobliwość, to prawda, lecz wierzyłam, że odpowiesz mi szybko na te wszystkie prośby i błagania, które Ci słałem raz za razem wszelkimi drogami. Zazwyczaj myśli się o kłopotach przyjaciół, tak więc nie śmiem już wierzyć w Twoją przyjaźń. Jeśli nie chcesz mi przysłać pieniędzy, grzeczniej byłoby z Twojej strony przynajmniej odpisać i nie trzymać mnie dłużej w niepewności. A jestem w ogromnej potrzebie, wiesz dlaczego i cierpię okrutnie z tego powodu. Jeśli mi teraz nie odpowiesz, zerwę z Tobą i nigdy już do Ciebie nie napiszę, słowo. Jeśli zaś chodzi o płatność, o której mowa, jak już się zdecydujesz, zobaczę, jak się zachowam. Ostatni raz powtarzam Ci, że bardzo mi są te pieniądze potrzebne”

Claude Monet do Frederica Bazille’a, List z 1 stycznia 1868 roku:

“Z domu nie przysłano mi nic, jestem bez grosza, przetrwałem dzisiejszy dzień w niogrzanym pokoju z zakatarzonym dzieckiem. Jestem w okropnym położeniu., jutro muszę spłacić sporo długów, później także. Musisz mi coś przysłać, choć niewielką sumę. Nigdy specjalnie nie nalegam, wiedząc, że nie zawsze dysponujesz pieniędzmi, lecz przyznasz sam, że jeśli będziesz mi wypłacał po 10 lub 20 groszy, to potrwa to do końca świata, tym czasem kiedy kupiłeś mój obraz, zobowiązałeś się spłacać mi po 1000 franków miesięcznie; w maju obiecywałeś 500 franków i miałeś mi także pomóc, kiedy Camille będzie rodziła, a skończyło się na 50 frankach comiesięcznych rat i kilku dodatkowych groszach, które niczego nie załatwiają. Nie śmiem Ci nic powiedzieć, ponieważ wydaje mi się, że traktujesz zakup mojego obrazu jak jakąś jałmużnę i kiedy przesyłasz mi pieniądze, masz wrażenie, że mi je pożyczasz. Jeszcze przed wczoraj chciałem Cie o to zagadnąć, gdyż od kilku dni brakuje nam podstawowych rzeczy, a taką pogodę nie można zostać z żoną i dzieckiem w mieszkaniu bez ogrzewania. Nic Ci jednak nie mogłem powiedzieć, bo mnie ubiegłeś, mówiąc o 800 frankach, jakie masz zapłacić, zrozumiałem więc, że nie możesz mi teraz nic przekazać. Tymczasem gdybyś musiał zapłacić 100 franków lub więcej, na pewno byś te pieniądze znalazł; jeśli zaś chodzi o mnie, to absolutnie niemożliwe, żebym cokolwiek mógł dostać z domu, a nie zamierzam żyć tak dłużej. Proszę więc, abyś zdobył pieniądze dla mnie, mam wrażenie, że możesz to zrobić. Moje położenie jest w tej chwili na tyle krytyczne, że powinieneś choć trochę wziąć je sobie do serca. Wierz mi drogi przyjacielu, że jedynie konieczność zmusza mnie do prowadzenia z Tobą takich rozmów, które zapewniam Cię, kosztują mnie wiele zdrowia.”

Na uporczywe prośby Maneta odpowiedziała w końcu zraniona szczodrość Bazille’a:

“Gdybym nie wiedział jak bardzo jesteś nieszczęśliwy, nie zadawałbym sobie trudu odpowiadania na list, który dostałem dziś rano. Starasz się udowodnić, że nie dotrzymuję obietnic, lecz udało Ci się dowieść własnej niewdzięczności. Nigdy, o ile wiem, nie dawałem Ci jałmużny. Przeciwnie, znam lepiej niż ktokolwiek inny wartość obrazu, który od Ciebie kupiłem, i bardzo żałuję, że nie jestem dostatecznie bogaty, by zaproponować Ci lepsze warunki. Nie zapominaj jednak, że jako jedyny w ogóle Ci jakieś zaproponowałem,  nawet jeśli uważasz je za bardzo złe. Wiesz dobrze, że kupiłem twoje płótno za 2500 franków i ani grosza więcej. Powiedziałem Ci również, że będę dawał więcej, jeżeli będę mógł. Mogłem tylko raz, w maju, kiedy poprosiłem Cię o wykonanie ram; bardzo żałuję, lecz nie ode mnie zależało, że nie mogłem robić tak częściej. Tak więc odkąd się znamy, dostałeś ode mnie w sumie 980 franków, do których należy jeszcze dodać cenę ram i 54 franki przesłane Ci teraz w styczniu. Ani razu nie spóźniłem się z zapłatą 50 franków miesięcznej raty. Podsumuj to wszystko, a będziesz wiedział kiedy nastąpi koniec świata”.

Źródło: Monet Biografia, Pascal Bonafoux, Kolekcja PWN Wielkie Biografie

Pasjonuje Cię Paryż, Francja i sztuka?

Zapisz się na Newsletter, aby otrzymywać informacje o najnowszych artykułach!

Zapisując się do newslettera, wyrażasz zgodę na przesyłanie informacji o nowych artykułach, produktach, promocjach. W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrypcji. Polityka prywatności